Dnia 16 kwietnia uczniowie klas 4–8 naszej szkoły wybrali się na wyjazd edukacyjny, który połączył głęboką refleksję z dużą dawką uśmiechu.
Film „21:37” – zatrzymany czas i poruszające wspomnienia
Naszą wyprawę rozpoczęliśmy od wizyty w kinie, gdzie obejrzeliśmy film „21:37”. To poruszający dokument, który przeniósł nas do kwietnia 2005 roku — momentu, kiedy cały świat, a szczególnie Polska, pożegnała papieża Jana Pawła II. To właśnie On jest patronem naszej szkoły, dlatego dla nas ten seans miał szczególne znaczenie.
Film oparty jest na wspomnieniach „zwykłych” ludzi, którzy opowiadają o tamtych dniach z wielkimi emocjami. Pokazuje nie tylko wydarzenia, ale też ogromną duchową jedność narodu, jaka wtedy miała miejsce. To nie była tylko lekcja historii — to było prawdziwe spotkanie z pamięcią, wdzięcznością i żywą obecnością Jana Pawła II w naszych sercach. Jesteśmy dumni, że tak wyjątkowa postać jest naszym patronem.
Toruń – miasto historii, legend i… osiołka.
Po tej chwili refleksji, nadszedł czas na trochę ruchu i… solidną dawkę średniowiecza. Wyruszyliśmy na toruńską starówkę, gdzie spotkali nas przewodnicy, którzy wiedzą wszystko o Toruniu — i mówią o tym z humorem, jakiego nie powstydziłby się nawet sam Kopernik.
Podzieleni na trzy grupy przemierzaliśmy ulice i zaułki miasta, poznając legendy, ciekawostki i… tajemnice Krzywej Wieży. (niektórzy z nas nawet sprawdzili, czy potrafią stanąć prosto przy jej pochyłym murze. Wyniki były… interesujące).
Odwiedziliśmy Dom Kopernika (chociaż sam Mikołaj akurat był nieobecny), zobaczyliśmy fragmenty murów obronnych, katedrę świętych Janów, Bramę Klasztorną, spichlerze, a także – oczywiście – słynnego osiołka, który kiedyś pełnił funkcję średniowiecznego pręgierza. Dziś już nikogo nie karze, ale za to robi furorę na zdjęciach.
Nie mogło zabraknąć też spotkania z naszym patronem — przy pomniku Jana Pawła II zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie, które z pewnością trafi do szkolnego archiwum (i kilku rodzinnych ramek).
A na koniec... rycerski McZamek
Po tylu wrażeniach przyszedł czas na zasłużony posiłek. Wizyta w „średniowiecznej karczmie”, która z jakiegoś powodu nazywa się McDonald’s, okazała się zwieńczeniem naszej podróży. Burgery co prawda nie były pieczone nad ogniskiem, ale zniknęły z tacek w tempie godnym rycerskiego głodu.
Z uśmiechami, pamiątkami, pełnymi brzuchami i lekkim niedosytem (bo kto by nie chciał jeszcze raz odwiedzić Torunia?) wróciliśmy do Brąchnowa.
To był wyjazd, który na długo zostanie w naszej pamięci – i z pewnością nie był to nasz ostatni! A poniżej – fotorelacja z naszej przygody. 📸